środa, 6 listopada 2013

Rozdział V

Obudziły mnie promyki Słońca, które muskały przyjemnym ciepłem moją twarz. Gdy otworzyłam oczy zauważyłam, że obok mnie leżą tylko Erica i Jasmine.
Gdzie jest Kumiko?- pojawiło się pytanie w moim umyśle. Nie budząc dziewczyn, wygrzebałam się z ciepłej pościeli i ruszyłam w stronę łazienki. Przemyłam twarz zimną wodą, aby się choć trochę rozbudzić. Przeczesałam palcami moje długie ciemne włosy, by wyglądały przynajmniej trochę przyzwoicie. Zeszłam na dół po białych schodach. Wszędzie panował chaos po wczorajszej imprezie. Gdy weszłam do kuchni zobaczyłam Kumiko, która zbierała puste kubeczki po napojach.
- Dzień dobry- powiedziała do mnie uśmiechając się.
- Dobry, dobry- odpowiedziałam jej tonem głosu o który sama siebie nawet bym nie podejrzewała. Był bardzo... Szczęśliwy i przyjazny? Chyba tak bym to nazwała gdybym musiała- pomóc ci?- zapytałam nagle.
- Umm. Tak, jeśli możesz- rzekła puszczając do mnie oczko.
Wyjęłam z szafki worek na śmieci i zaczęłam wszystko, co znalazło się na mojej drodze i było śmieciem, sprzątać.
Zanim Jasmine i Erica obudziły się, ja z Kumiko zdążyłyśmy wszystko posprzątać na błysk. Dumne ze swojej pracy zaczęłyśmy robić śniadanie. Ustaliłyśmy, że usmażymy jajecznicę z boczkiem. Gdy już kończyłyśmy i cudowny zapach ciepłego jedzenia rozchodził się po całym domu, po schodach zeszły Erica i Jasmine.
- Co to za cudowny zapach?- zapytała przeciągłym słodkim głosem Erica.
- Zapach życia- odpowiedziała jej Jasmine. Obie wybuchnęły głośnym śmiechem. Uśmiechnęłam się tylko pod nosem, nakładając jedzenie na talerze- tak poza tym- zaczęła Jasmine- to dzięki, że posprzątałyście tu. Odwdzięczę się wam jakoś- powiedziawszy to mrugnęła do mnie i Kumiko.
Gdy już zjadłyśmy śniadanie powiedziałam dziewczynom, że muszę niedługo być w domu. Kumiko powiedziała, że też zaraz musi iść więc pójdziemy razem. Zanim wyszłyśmy Jasmine powiedziała mi i Kumiko, że to będzie wyjątkowo dobry dzień dla nas. Nie zrozumiałam o co jej może chodzić, ale z grzeczności przytaknęłam.

Punkt widzenia Jasmine.

Poszły. Czas się wziąć za mój jakże cudowny plan. Uśmiechnięta pod nosem podeszłam do Erici.
- Widzę, że już coś knujesz- powiedziała i puściła mi oko- Zdradzisz mi szczegóły?- zapytała z zawadiackim uśmiechem.
- Przykro mi, ale nie tym razem. Jeśli się dowiedzą co robię zabiją mnie- odpowiedziałam.
Tak Erica wiedziała kim na prawdę jestem. Wiedziała, ale mnie nie uznała za dziwną i tym podobne. Powiedziałam jej o tym, ze jestem czarownicą rok temu. Jednak 11 lat przyjaźni nie poszło na marne. Mam najlepszą przyjaciółkę na świecie.
- Skoro to takie bardzo tajemnicze to ja już spadam do domu, żeby ci nie przeszkadzać. Poza tym jestem zmęczona- ostatnie zdanie powiedziała gdy wychodziła przez drzwi- Papa.
- Okej. Papa- posłałam jej uśmiech.
Dobrze. Zostałam sama. Czas na trochę czarów.

Punkt widzenia Neomi.

- Wróciłam!- wrzasnęłam gdy otworzyłam drzwi. Nie oczekiwałam żadnej odpowiedzi, ale jednak...
- Nareszcie.
Zza rogu wyłoniła się moja...
- Mamo? Co ci się stało?
Moja mama wyglądała... Zbyt dobrze. Ułożone blond włosy. Czemu blond?! Jeszcze wczoraj wieczorem była szatynką. Co się działo gdy mnie nie było?!
- Mi? Mi się nic nie stało. Ale tobie się stanie jeżeli jeszcze raz wyjdziesz z domu na noc i mnie nie zapytasz o pozwolenie!- powiedziała stanowczo.
Spojrzałam na nią. Była umalowana. Miała zrobione równe kreski, rzęsy przeczesane maskarą i usta umalowane jasną pomadką. Była ubrana w czarne spodnie, białą koszulę i czarny żakiet.
- M-mamo? Wychodzisz gdzieś?- zapytała lekko zmieszana.
- Tak, za 10 minut. Idę poszukać lepszej pracy. Nie po to kończyłam studia, żeby robić za kasjerkę. Wieczorem przejrzałam ogłoszenia w gazecie i podzwoniłam trochę.
- Umm.. Okej.. Fajnie. Może ja pójdę.. Na górę?
- Jak chcesz- odparła bez większych emocji.
Gdy weszłam do pokoju pierwsze co zrobiłam to podeszłam do mojego łóżka i dosłownie rzuciłam się na nie. Byłam padnięta po dzisiejszej nocy. Od razu zasnęłam.

***


Szłam korytarzem jakiegoś nie znanego mi zamku. Słyszałam głosy:
- Musimy zaatakować, gdy będzie nów. Wtedy będą najsłabsze!- powiedział potężny głos. 
- Vladimirze mamy za mało czasu. Mogą wywołać z nami wojnę zanim będzie nów- powiedział łagodniejszy męski głos. Chwilę.. Znam ten głos.. To jest.. To..



***

Obudził mnie wrzask dochodzący z parteru. Wstałam jak oparzona i zbiegłam na dół. Zobaczyłam moją mamę stojącą nad rozbitym wazonem.
- Mamo, co tu się stało? - zapytałam niespokojnym głosem. 
- Gdy przestawiałam wazon w oknie zobaczyłam przebiegającego kota no i.. No skutki widać na podłodze- powiedziała zirytowana sama na siebie.
- Przestraszyłaś się kota?- rzuciłam rozbawionym głosem. Mama tylko na mnie spojrzała swoim "groźnym" wzrokiem. 
- Ostatnia pamiątka po nim roztrzaskana na milion kawałków- mama powiedziała po czym zakryła usta dłonią jakby myślała, że nie usłyszałam.
- Po tacie? Zanim nas zostawił? Czemu nie chcesz mi powiedzieć kim on jest? Czemu?- zaczęłam zadawać pytania, ale nie dostawałam żadnych odpowiedzi. Coraz bardziej byłam zdenerwowana. Nie mogłam znów się opanować. 
- Skoro tak bardzo  nie chcesz mi powiedzieć to sama się dowiem prawdy!- wykrzyczałam jej w twarz. 
- Nie możesz... On jest zły..- mama zaczęła mówić przez łzy, ale ja już nie słuchałam i biegiem szłam do wyjścia w pośpiechu zakładając kurtkę i buty. Dowiem się prawdy, choćby nie wiem co!

***

Od dłuższego czasu szłam chodnikiem w blasku księżyca. Wokół nie było nikogo. Nawet ducha. Nie to  żebym wierzyła w duchy, no ale cóż. Nikogo nie było. Nawet kota, którego by się wystraszyła moja mama. Zmęczona ciągłą wędrówką przystałam i usiadłam na krawężniku. Rozejrzałam się wokół siebie. Nie zauważyłam nic nadzwyczajnego. Spojrzałam w górę by popatrzyć na księżyc, ale moje oczy zatrzymały się na jednym z budynków. Moje serce zatrzymało się na krótką chwilę. Na dachu ot tak, zwyczajnie siedział sobie mężczyzna. Gwałtownie wstałam. Chciałam krzyczeć, ale nie potrafiłam wydusić z siebie słowa. Wciąż patrzyłam na mężczyznę, który podziwiał księżyc. Nagle odwrócił głowę w moją stronę, uśmiechnął się i zeskoczył z dachu na ziemię. O dziwo nic mu się nie stało. Na dodatek wylądował na nogach z gracją kota. Zaczął do mnie podchodzić. Dzieliło nas około 10 metrów. Przestraszyłam się. Moje źrenice maksymalnie się rozszerzyły, a w żyłach zaczęła buzować adrenalina. Rzuciłam się do ucieczki. A co innego miałabym zrobić? Zacząć walczyć z człowiekiem, który skoczył z 3 piętra i nic mu się nie stało? No chyba nie. Kiedy przebiegłam kilka metrów, gwałtownie zatrzymałam się, ponieważ przede mną ktoś stał odwrócony plecami. Osoba zaczęła się powoli odwracać w moją stronę. W końcu zobaczyłam twarz mężczyzny starszego ode mnie o kilka lat. Jego rysy twarzy były wręcz idealne. Oczy miał koloru głębokiej czerni, a włosy były w tym samym kolorze. Był o głowę wyższy ode mnie. 
- Witaj, Neomi. Wiedziałem, że się znów spotkamy- powiedział zbyt spokojnym głosem. 
Ogarnęła mnie fala niepokoju. Trzeźwy umysł powrócił. Znów zaczęłam uciekać. Dogonił mnie. Złapał mnie za szyję i obrócił nią pod dziwnym kątem. Poczułam bardzo ostry ból i usłyszałam chrzęst w karku. Zanim całkowicie odpłynęłam poczułam jak uderzam w asfaltową powierzchnię. Po chwili straciłam świadomość.
______________________________________________________

Długo mnie nie było. :) Ale wróciłam z nowym rozdziałem! :D Mam nadzieję, że wam się podobał. Umm.. Tak, on ją zabił, ale spokojnie. Wszystko się potem rozjaśni. :D Następny rozdział będzie prawdopodobnie w sobotę, a jeśli nie to w niedzielę następnego tygodnia. ;-;

piątek, 20 września 2013

Rozdział IV

Weszłam za Jasmine na schody jak reszta dziewczyn. Ja, Kumiko i Erica. Wszystkie dziś nocujemy u przewodniczącej. Dziwne, że moje życie zmieniło się w tak szybkim tempie. Te towarzyskie oczywiście. Lecz gdy wracam do domu już nie jest tak kolorowo. Ciągle kłótnie z mamą o byle co to prawieże codzienność. Czasem mam tego dość i chcę uciec jak najdalej.
- O czym tak myślisz?- zapytała Kumiko i się do mnie uśmiechnęła.
- Hmm.. O niczym ważnym- odpowiedziałam i odwzajemniłam uśmiech.
Zauważyła, że coś mnie martwiło. To mnie przerażało. Nie potrafiłam się pogodzić z tym, że ktokolwiek się o mnie martwi. I z tym, że komukolwiek na mnie zależało. Ale czy to nie jest to samo? Bo jeśli ktoś się o Ciebie martwi to raczej mu na tobie zależy, prawda? Wszystko wydaje mi się takie proste, ale wcale tak nie jest. 
- Czy to na pewno nie jest ważne?- zapytała znów.
- Nie- odparłam bez żadnych emocji. Czemu ona się tak przejmuje?, zapytałam siebie lekko zirytowana.
Weszłyśmy do pokoju Jasmine. Od razu spodobał mi się. Ściany były w kolorze kości słoniowej i kontrastowały się z szaro-czarną podłogą z drewna. Spojrzałam na szafę, która zamiast zwykłych drzwi miała dwa przesuwane lustra. Potem mój wzrok przeniósł się na biurko, na którym leżał równo ułożony stos papierów i teczek ze szkoły. Obok niego stało stereo i stos różnych płyt. Ostatecznie spojrzałam na wielkie łóżko na którym już siedziała Jasmine.
- Jak wam się podoba?- Jasmine zapytała mnie i Kumiko, ponieważ byłyśmy tutaj po raz pierwszy. 
- Jest cudny- powiedziałyśmy to samo dokładnie w tym samym czasie. Przeszedł mnie dreszcz wzdłuż kręgosłupa. Wszystkie się zaśmiałyśmy. Erica podeszła do stosu płyt i wybrała jedną z nich.
- Co powiecie na Two Door Cinema Club, 'Tourist History'?- zapytała Erica- Chyba wszystkie to znamy- uśmiechnęła się do każdej. Rzeczywiście żadna z nas nie okazywała takiego uczucia jakby nie znała tego zespołu i tych piosenek. Czarnowłosa dziewczyna bez dłuższego namysłu włączyła płytę i w pokoju rozległ się dźwięk 'Cigarettes in the Theatre'.
- Umm.. Gdzie będziemy spać?- nagle zapytała Kumiko.
- Na łóżku, a gdzie niby? Jest wystarczająco duże- odparła Jasmine.
- W sumie to masz rację- stwierdziła Kumiko.
- Kto powiedział, że będziemy spać?- zapytała Erica z podstępnym uśmieszkiem. Każda z nas chyba załapała, że to było pytanie retoryczne.
- Czyli typowe babskie piżama-party- powiedziałam.
- Dokładnie- odpowiedziała mi Jasmine- A więc- podniosła palec wskazujący w górę i zaczęła mówić poważnym tonem głosu- Sprawa numer jeden, o której dziś było głośno na imprezie- spojrzała na mnie i się uśmiechnęła- Co jest pomiędzy tobą, a Jamesem? - zapytała z bardzo podejrzliwym i roześmianym głosem.
- Pomiędzy mną i.. CO? To znaczy... Um.. Sama nawet nie wiem. Umm, bo to było tak..- zaczęłam im opowiadać co się stało zanim dotarłam do domu Jasmine. Wszystkie zaniemówiły i zrobiły wielkie oczy, jakby właśnie usłyszały o czymś nadprzyrodzonym.
- Czemu tak na mnie patrzycie?- zapytałam trochę wystraszona.
- Czy..- zaczęła Jasmine- Czy to  nie jest odrobinę dziwne, że był w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie?- zapytała jakby się czegoś obawiała. Westchnęłam, nie potrafiąc znaleźć odpowiednich słów by odpowiedzieć.
- Ale wiadome jest to, że mu się podobasz. Na pewno tak jest- powiedziała Erica.
- Czy ja wiem? Jestem zwyczajna.. Niczym się nie wyróżniam- odpowiedziałam jej.
- Uwierz mi. Wyróżniasz się- Jasmine do mnie mrugnęła- Tak poza tym, czy pomożesz mi na dole w kuchni zrobić kakao?- znów spojrzała na mnie.
- Jasne- odpowiedziałam i zeszłam z nią na dół do kuchni.
- Mogłabyś wyjąć mleko z lodówki?- poprosiła.
- Okej- odpowiedziałam.
- A więc... Czujesz się przy nim bezpieczna?- zapytała nagle co mnie zdziwiło.
- Um.. Tak. Tak mi się wydaje- odpowiedziałam niepewnie.
- Nie wydarzyło się przypadkiem nic dziwnego w ostatnich dniach?- spojrzała na mnie- Pytam na poważnie.
- Umm. W sumie to tak..- powiedzieć jej czy nie? Boję się, że mi nie uwierzy...
POWIEDZ JEJ. Rozbrzmiał głos w mojej głowie. Nie potrafiłam się go pozbyć. Dosłownie dudnił w moim umyśle.
- Chyba... Zdaję mi się... Że... Ugryzł mnie.. wampir?
Czekałam na jej niekontrolowany atak śmiechu. Czekałam i nic się nie wydarzyło. Spojrzałam na jej twarz. Była pełna współczucia. Pewnie mnie uznała za jakąś wariatkę.
- Zaraz coś na to poradzimy, żeby to się znów nie wydarzyło- powiedziała bardzo szybko.
Nie mogłam uwierzyć w jej słowa. Uwierzyła mi. Naprawdę mi uwierzyła. 
Jasmine zaczęła czegoś szukać w apteczce. Przynajmniej wyglądało jak apteczka. Kiedy się przyjrzałam co było w środku nie zobaczyłam żadnych opakowań z lekami tylko same kępki ziół. Wyjęła gałązkę jakiejś nieznanej mi rośliny.
- Masz. To werbena. Noś w kieszeni albo coś. Wampir nie będzie mógł cię zahipnotyzować.
- Serio wampiry boją się roślinki?- zapytałam z niedowierzaniem.
- Oczywiście. Gdybyś piła herbatę z werbeny i wampir by cię ugryzł to by odskoczył jak oparzony. W sumie to byłby poparzony- Jasmine złośliwie uśmiechnęła się pod nosem.
Zaśmiałam się nerwowo. Byłam przytłoczona całą tą sytuacją.
- Skąd ty to wszystko wiesz?- zapytałam drżącym głosem.
- No wiesz.. Bo należę do tego samego świata co one.
- Jak to? Czy ty też jesteś...
- Wampirem?- przerwała mi w pół zdania- Skądże. Jestem czarownicą- powiedziała jakby z dumą w głosie.
Wybałuszyłam oczy, ale już nic więcej nie powiedziałam. W milczeniu poszłyśmy do dziewczyn na górę z czterema kubkami kakao.
- Co was tak długo nie było?- zapytała Kumiko.
- To przez mleko. Bardzo długo się gotowało- powiedziała Jasmine i wręczyła kubek Erice.
- Tak. Poza tym troszkę się zagadałyśmy- powiedziałam i dałam kubek Kumiko, która z zaciekawieniem patrzyła na moją kieszonkę w bluzie.
- Co masz w kieszonce?- zapytała nagle.
- Um.. Co mam? Nic..- odpowiedziałam zmieszana i wsunęłam gałązkę głębiej do kieszeni.
- No dobrze! Może zagramy w coś? W butelkę? Prawda i wyzwanie?- zapytała Jasmine. Zgodziłyśmy się, bo w sumie zaczynałyśmy się nudzić.
Jasmine zakręciła butelką i wypadło na Kumiko.
- Prawda czy wyzwanie?- powiedziała nieco znudzonym głosem.
- Prawda-Kumiko odpowiedziała tym samym tonem głosu.
- Gdybyś miała szansę wybrać chłopaka z naszej szkoły, kto by to był?
- Dziwne pytanie, ale ok. Byłby to... Will North- odpowiedziała i się mimowolnie uśmiechnęła. Przyznam jej rację. Dwa lata starszy brunet z niewiarygodnie pięknymi, ciemnymi oczami i wyrazistymi rysami twarzy.
W szkole uchodzi za dzieciaka z kasą dlatego dziewczyny za nim wzdychają, a chłopcy chcą się kumplować. Ale Kumiko wcale nie chodzi o pieniądze. Will jest jej najlepszym przyjacielem z dzieciństwa, a nam właśnie powiedziała, że jest w nim zakochana. No może nie bezpośrednio, ale to zrobiła.
Kumiko zakręciła butelką i wypadło na Ericę.
- Prawda czy wyzwanie?
- Wyzwanie- Erica mrugnęła do Kumiko.
- Hm.. Krzyknij przez okno "Kocham Jasmine!"-  Kumiko powiedziawszy ty wypięła na nią język. Lubi się drażnić czy to taka mała zemsta? Kto wie.
- Dobra- Erica ze skwaszoną miną podeszła do okna i zaczęła wrzeszczeć wniebogłosy- Kocham cię Jasmine!
- Weź nie tak głośno!- wrzasnęła Jasmine- I już kręć tą butelką.
Tak jak ona kazała, tak Erica zrobiła. Zakręciła butelką i wypadło na mnie.
- Prawda czy wyzwanie?
To jedyne co mi się udało usłyszeć. Potem zamroczyło mnie i już nic nie widziałam i nie słyszałam.

Punkt widzenia Jasmine
- Ej co z nią?- zapytałam się dziewczyn- Halo?! Neomi! Odezwij się dziewczyno!- wrzeszczałam wniebogłosy. W końcu pomyślałam racjonalnie- Dziewczyny połóżmy ją na łóżku.
Kumiko złapała ją za nadgarstki, a ja za kostki. Z niewielkim trudem uniosłyśmy ją i położyłyśmy na łóżku.
- Erica idź do kuchni i poszukaj termometru. Może mieć gorączkę. Ty Kumiko idź do łazienki i przygotuj mokre ręczniki.
Dobra. Poszły. Musiałam ich się pozbyć. Dotknęłam czoła Neomi. Naprawdę było gorące. Skupiłam się i zaczęłam "skanować" jej umysł. Dużo, dużo, dużo, za dużo alkoholu we krwi. Aż tak się spiła u mnie? Chwila. Kilka dni temu ugryzł ją wampir.. Wiec miała bardzo mało krwi w organizmie. Dlatego było tak duże stężenie alkoholu... Odeszłam od niej i zamknęłam drzwi od pokoju. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej metalowe pudełko, które wyglądało jakbym je wyciągnęła z poprzedniej epoki. Usiadłam na łóżku z pudełkiem. Może lepiej zadzwonić na pogotowie? Nie... Jest już za późno. Oni jej nie pomogą. Otworzyłam pudełko i wyjęłam z niego owalny, różowy kamień. Przyłożyłam go do jej szyi. Dokładnie tam gdzie znajdowała się tętnica. Moja moc i moc kamienia zaczęła działać. Czułam jak oczyszcza jej krew. Jak ratował jej życie. Neomi zaczęła się budzić. Powoli, ale zaczęła kontaktować. Jednak nie otwirzyła oczu. Schowałam kamień do pudełka i włożyłam z powrotem do szafy. Usłyszałam jak dziewczyny wracają  z potrzebnymi rzeczami.
Erica zmierzyła jej temperaturę. 39.9.
Wszystkie wpadłyśmy w panikę.
Myślałam, że kamień ją szybciej uzdrowi. Teraz będzie musiała przez chwilę cierpieć. Wszystko wina jakiegoś głupiego wampira. Z zamyślenia wyrwał mnie krzyk Kumiko.
- Obudziła się!
Podeszłam do łóżka i spojrzałam na Neomi. Była cała blada. Ważniejsze. Czułam swoimi zmysłami czarownicy, że gorączka wyraźnie spada. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Pójdę po wodę dla Ciebie. Dziewczyny też chcecie wody? Mam też gazowaną jakby ktoś miał życzenie.
- Przynieś. I tabletki przeciwbólowe. Zaczyna mnie głowa boleć- powiedziała Erica.

Punkt widzenia Neomi
O mój Boże, jak mnie boli głowa. Chyba sobie zasłużyłam. Za dużo wypiłam. To teraz nie ważne. Muszę wziąć jakieś tabletki. I napić się wody. Dużo, dużo, dużo wody.
- Ej może już pójdziemy spać?- zapytała nagle Kumiko, gdy Jasmine weszła z butelką wody, kubkami i tabletkami do pokoju.
- Serio chce ci się już spać?- zapytała zdziwona Jasmine.
- No mi trochę też- do konwersacji włączyła się Erica.
- No dobrze. Weźmy te leki i idziemy spać. Ty Neomi weźmiesz tylko pół tabletki. Potem ci wytłumaczę dlaczego- powiedziała Jasmine.
- Umm.. Dobrze- odpowiedziałam jej.
Wszystkie położyłyśmy się do łóżka i kiedy zasypiałyśmy rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym. Zaczęłam odpływać do krainy Morefeusza. Przez chwilę słyszałam głos Jasmine, ale coraz ciszej i ciszej. W końcu zasnęłam.
______________________________________________________

Tak wiem. Możecie mnie zabić. Rozdziału w tamtym tygodniu nie było. Nie zdążyłam, a potem byłam chora i nie miałam siły pisać. Tak. Zabijcie mnie. :) I tak wiem. O tej werbenie ściągnęłam z TVD. Przykro mi. Niedługo premiera 5 sezonu, a ja się niemogę uspokoić. :)))

sobota, 7 września 2013

Rozdział III

Każdego dnia musimy walczyć coraz intensywniej o to co kochamy, bo pewnego dnia możemy to stracić.

***

Wysiadłam z autobusu, który zatrzymał się na przystanku znajdującym się ulicę dalej od mojego domu. Przeszłam na moją ulicę i podeszłam do domu. Wyjęłam z kieszeni klucze i otworzyłam drzwi. Weszłam do środka i zdjęłam z siebie kurtkę i buty. Wchodząc do salonu bardzo się rozczarowałam. Znów leżała na kanapie. Kompletnie pijana. Moja własna matka zachowuje się coraz gorzej. Wcześniej tak nie było. Dopiero, gdy skończyłam 13 lat przestała udawać wspaniałą matkę i pokazała swoją prawdziwą stronę. Nienawidziłam jej za to. Za to, że nie potrafiła nigdy sama ze sobą sobie poradzić. Przez nią nie znam nawet własnego ojca. Mówiła "To zły człowiek. Naprawdę. Uwierz mi, nie chcesz go znać." No i co z tego? Może on by mnie kochał, a nie to co ona. Nigdy nie powiedziała mi, że mnie kocha. Nigdy. Z grymasem na twarzy poszłam na górę do swojego pokoju. Myślami byłam w innym świecie. W złym świecie w którym nikt mnie nie lubił i nie kochał. Zaraz miałam psychicznie nie wytrzymać... Jak w amoku poszłam do łazienki. Nie świadoma niczego, usiadłam na brzegu wanny. Zaczęłam płakać. Musiałam odreagować moją złość i smutek. Musiałam. Znów zrobiłam to. Znów płakałam. Nie chciałam już nigdy stąd wychodzić. Nie chcę, żeby ktokolwiek zobaczył moje zapuchnięte oczy Nikt nie może ich zobaczyć. Nikt... Myślami powróciłam do ostatnich dwóch dni. Do moich znajomych. Jedynych na świecie. Z którymi mogłabym się spotkać. Właśnie! Spotkanie, impreza u Jasmine! Ale pozostawało jedno pytanie. Iść czy nie? Zostać w domu pełnym niemiłych wspomnień czy przyjemnie spędzić wieczór ze znajomymi? Odpowiedź była chyba dość prosta. Wstałam z podłogi, zrzuciłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Szybko się umyłam i owinęłam ręcznikiem. Wyszłam z łazienki i powędrowałam do mojego pokoju. Podeszłam do szafy i przez chwilę popatrzyłam na wszystkie moje ubrania. Wyjęłam z niej pomarańczowo-czerwono-żółte szorty i bluzkę z napisem "Geek". Wzięłam z szafki obok jeszcze parę dodatków. Włożyłam mój telefon do prawej kieszonki szortów i zeszłam na dół po schodach. Wzięłam jedną karteczkę samoprzylepną i napisałam na niej "Idę do koleżanki na noc. Mieszka parę ulic dalej. Nie martw się wrócę około 13 popołudniu. Kocham cię, Neomi."
Założyłam kurtkę, buty i wyszłam zamykając drzwi na klucz. Pospiesznym krokiem ruszyłam wzdłuż chodnika. Jasmine mieszkała kilka ulic dalej, więc nie było opcji żebym się zgubiła. Po 10 minutach stwierdziłam, że jednak się zgubiłam. Było już dawno po zmierzchu. Zaczęłam się trochę bać, bo ktoś szedł za mną. Szłam coraz szybszym krokiem. Osoba za mną też przyśpieszyła. Kiedy była już bardzo blisko mnie zaczęłam biec. Zaczął mnie gonić. Kiedy już opadłam z sił zaczęłam biec wolniej, aż w końcu się poddałam. Wiem, że to już był koniec. Zaraz coś mi się stanie. 
- Dawaj pieniądze! - krzyknął mężczyzna.
- Nie mam żadnych pieniędzy! - odkrzyknęłam dławiąc się łzami.
- Skoro nie masz pieniędzy to na pewno masz coś innego. - powiedział i mrugnął do mnie.
Zaczął się do mnie niebezpiecznie szybko zbliżać. Zaczęłam się cofać, ale wpadłam na ścianę. Nie było ucieczki. Załapał mnie za nadgarstek.
- Zostaw mnie! - próbowałam się bronić, ale na darmo. Był silniejszy.
- To potrwa chwilę. Nie będzie boleć. - powiedział, a na jego twarzy pojawił się przebiegły uśmieszek.
Za co? Co takiego zrobiłam? zapytałam siebie w myślach. Kiedy zaczął się do mnie dobierać usłyszałam grzmot. Jakaś postać zeskoczyła z dachu i teraz stała za mężczyzną. Postać zbliżyła się do mężczyzny.
- Ona jest moja. - stanowczo powiedziała postać do zdezorientowanego mężczyzny. Postać znokautowała go.
Zamknęłam oczy. Nie chciałam już patrzeć na moje nieszczęście. Gorzej w końcu być nie może. Słyszałam jak postać podchodzi do mnie. Zacisnęłam mocniej oczy. Zaczęłam płakać. Zsunęłam się w dół i zwinęłam w kłębek.
- Proszę, nie rób mi krzywdy. - łkałam ledwie łapiąc oddech.
- Spokojnie. Przy mnie nic ci się nie stanie. - powiedział i przyklęknął przy mnie.
Znałam ten głos. Gwałtownie złapałam oddech i otworzyłam oczy.
- J-J-James? - zaczęłam jąkać.
Nic nie odpowiedział i tylko przytulił mnie do siebie. Wtuliłam się w niego. Rzeczywiście czułam się w jego ramionach bezpiecznie.
- Wszystko będzie dobrze. - powiedział nagle. - Szłaś do Jasmine, prawda?
- T-tak..
- Chodź. Pójdziemy razem. 
Wstałam i wytarłam oczy prawą ręką. Znów mnie do siebie przytulił. Nie wiem czemu mu ufałam po tak bardzo krótkim okresie znajomości. "Chodźmy" szepnął mi do ucha i złapał mnie za rękę. Uśmiechnęłam się delikatnie pod nosem. Szliśmy długo w ciszy trzymając się za ręce, ale przerwałam tę ciszę.
- Dziękuję. - powiedziałam.
- Nie masz za co. - odparł.
- Ależ mam. Uratowałeś mnie przecież przed... - nie potrafiłam wymówić tego słowa. Ścisnęłam bardziej jego dłoń.
- Czemu ci się to przytrafiło? Przecież jesteś miła i dobra dla innych. Czemu los cię chciał tak pokarać? - powiedział pełnym współczucia głosem.
- Nie mam zielonego pojęcia. Proszę, nie wspominajmy tego przez ten wieczór. Chciałabym.. Chciałabym się dobrze..bawić? Nie wiem jak to określić... Zawsze byłam sama. Nie miałam znajomych..
- Jeżeli nie chcesz to nie musisz tego mówić, poza tym już doszliśmy. - powiedział i się do mnie uśmiechnął.
- Tak, nie lubię o tym mówić... Umm.. Wejdziemy trzymając się za ręce? Jeśli nie chcesz to zawsze mogę wejść później niż..
- Nie. Wejdziemy razem. Trzymając się za ręce. - przerwał mi i uśmiechnął się do mnie. - No to idziemy.
Weszliśmy do zatłoczonego salonu. Przez chwilę nie mogłam dostrzec Jasmine, ale w końcu znalazłam ją w tym wielkim tłumie. Pociągnęłam za sobą Jamesa i podeszłam do niej z nim. 
- Hej. Myślałam, że będzie trochę mniej ludzi.
- Siemka. W końcu impreza to impreza, a nie prywatka na pięć osób. - powiedziała, a jej wzrok spoczął na mojej i ręce Jamesa. - Czy.. Czy wy jesteście razem? - zapytała z niedowierzaniem.
Spojrzałam na Jamesa pytającym wzrokiem. Wiedziałam, że to byłoby dziwne gdyby odpowiedział, że "tak" no ale jak wytłumaczyć to, że odkąd tu jesteśmy trzymamy się cały czas za ręce?
- Tak pośrednio. - powiedział.
- Ummm. Jak to "pośrednio"? - zapytała Jasmine robiąc znak cudzysłowu w powietrzu. 
- Jesteśmy przyjaciółmi, ale.. Po prostu tak wyszło. - odparł.
- Uhuhu, widzę, że mamy tutaj mały romans. - powiedziała Jasmine prawie na cały dom. 
Wzrok każdej osoby był skierowany na mnie i na Jamesa. Poczułam jak się rumienie i jak bardzo wytrzeszczyłam oczy.
- A-ale że romans od razu? Jasmine t-to nie żaden "romans" tylko przyjaźń. - powiedziałam jej równie głośno jak ona przedtem i się szeroko uśmiechnęłam. - a wy wszyscy na co patrzycie? - powiedziałam do tłumu ludzi, która sprawiała wrażenie jakby widział pierwszą w życiu przyjaźń damską-męską. Od razu wrócili do poprzednich zajęć czyli picie alkoholu, rozmawianie, tańczenie itp. Odetchnęłam z ulgą wiedząc, że w poniedziałek nie będziemy tematem plotek w szkole. Porozmawiałam jeszcze trochę z Jasmine i ustaliłyśmy, że nocuję wraz z Kumiko i Ericą u niej, a potem poszłam tańczyć z Jamesem. Zapomniałam o wszystkich smutkach i tego wieczoru się dobrze bawiłam. Chciałam aby ta chwili trwała wiecznie.
______________________________________________________

Wiem. Półgodzinne opóźnienie, ale do domu wróciłam o 18, a zaczęłam pisać o 19. PRZEPRASZAM BARDZO. 

niedziela, 1 września 2013

Rozdział II

Czułam jak ktoś mnie niósł na rękach... Lekko otworzyłam oczy, ale wszystko było jak za mgłą. Nie mogłam dostrzec twarzy osoby, która mnie niosła, więc poddałam się i znów odpłynęłam.

***

Obudził mnie bardzo zimny chłód. Gdy otworzyłam oczy, nie mogłam się przyzwyczaić do panującej wokół ciemności. Po parunastu sekundach mój wzrok się wyostrzył i spostrzegłam gdzie jestem. Leżałam na łóżku w swoim pokoju. Zauważyłam, że okno jest otwarte na oścież. Zeszłam z łóżka i zamknęłam je. Rozejrzałam się dookoła i nagle mi się przypomniało co się wydarzyło zanim zemdlałam. Może to wszystko było snem? Może wciąż jestem niezauważana przez nikogo w szkole? Może wcale nie należę do rady uczniowskiej? Może Jasmine nie dała mi klucza do tego pokoju? Może... Może nie zostałam zaatakowana? Na tą ostatnią myśl moje źrenice się rozszerzyły. Pobiegłam do łazienki. Gdy podeszłam do lustra przeżyłam szok. Na mojej szyi... Widniały dwie małe ranki. Wampir? Przecież wampiry nie istnieją. Zaśmiałam się nerwowo. To nie mogło być prawdą. Byłam już na skraju wytrzymałości psychicznej. Wzięłam głęboki oddech, próbując się uspokoić. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Trochę się przeraziłam, ponieważ byłam bardzo blada. Z drugiej strony to zawsze jestem blada, więc nie powinnam się o nic martwić. Nagle zaburczało mi w brzuchu. Wyszłam z łazienki i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni i otworzyłam lodówkę. Stałam chyba tam 3 minuty aż stwierdziłam, że mam ochotę na ryż. Na szczęście w lodówce jeszcze trochę go było, więc wzięłam miskę oraz łyżkę do ręki i  poszłam na górę do swojego pokoju. Zapaliłam lampkę, która stała na stoliku obok mojego łóżka. Gdy zjadłam ryż dopiero spostrzegłam, że na stoliku leży jakaś kartka. Wzięłam ją do ręki. Było coś na niej napisane.

Mam nadzieję, że wkrótce znów się spotkamy. 

                                                        ~ J.

Serce zaczęło walić mi jak szalone, a mój oddech przyśpieszył. W mojej głowie pojawiło się mnóstwo pytań na raz. Kim jest J? Czy on lub ona jest wampirem? JAK TO MA NADZIEJĘ ŻE ZNÓW SIĘ SPOTKAMY?! Mój poziom stresu był tak niewyobrażalnie wysoki, że nie wytrzymałam i zaczęłam płakać. Schowałam moją twarz w dłoniach i położyłam się na łóżku. Nie mogłam przestać płakać. Dlaczego mi to się wszystko musiało wydarzyć? Kimkolwiek ta osoba jest, już jej nienawidzę. Płakałam tak długo, że zrobiłam się bardzo senna i po krótszej chwili zasnęłam.

***

Pierwsze co usłyszałam to irytujący dźwięk budzika, a potem irytujący dźwięk głosu mojej mamy.
- WSTAWAJ! I jak ty w ogóle możesz spać w szkolnym mundurku?! - zaczęła wrzeszczeć jeszcze głośniej.
- Wyjdź. - powiedziałam stanowczym tonem.
Powiedziała do mnie coś jeszcze, ale byłam zbyt nieprzytomna żeby usłyszeć i zrozumieć, a potem poszła sobie. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Rzeczywiście byłam w mundurku. Cały był pognieciony. Zażenowana moją bezmyślnością i lenistwem, jaki okazałam nie przebraniem się gdy szłam spać, westchnęłam zrezygnowana. Zdjęłam z siebie ubrania, po czym je wyprasowałam. Szybko wzięłam prysznic i wysuszyłam włosy. Założyłam mundurek, uczesałam włosy i zeszłam na dół. Nie odczuwałam głodu, więc sobie darowałam śniadanie i od razu wyszłam do szkoły. Gdy weszłam do budynku zauważyłam Jasmine jak rozmawia z jakimś chłopakiem. Nie chcąc przeszkadzać przeszłam obok i powiedziałam tylko jej 'Cześć.'
- Neomi zaczekaj! - krzyknęła za mną Jasmine.
- Co się stało? - uśmiechnęłam się do niej.
- Właściwie to nic, ale prosiłabym cię o małą przysługę.
- Jaką? - zapytałam zaciekawiona.
- To jest James. Jest nowy w szkole i chciałabym cię prosić o to, żebyś mu dziś pokazała szkołę.
- Okej. - spojrzałam na chłopaka i się do niego uśmiechnęłam. - Jaką masz pierwszą lekcję? - zapytałam.
- Angielski. - uśmiechnął się do mnie.
Poprowadziłam go przez korytarz do sali w której miał lekcje.
- Tak się składa, że jesteśmy w tej samej klasie, więc będzie ci łatwiej, bo już znasz kogoś z klasy. - powiedziałam.
Weszliśmy do klasy i powitała nas Kumiko. Lekcja szybko zleciała jak cała reszta. Na szczęście zdążyłam pokazać Jamesowi całą szkołę. Kiedy już się pożegnałam ze wszystkimi poszłam w kierunku pokoju rady uczniowskiej. Gdy już byłam niedaleko zaczęło mi się kręcić w głowie. Zignorowałam to i weszłam do pokoju. Oczywiście musiałam użyć klucza, bo pokój był zamknięty, ponieważ reszta miała coś załatwić w sekretariacie. Rzuciłam swoją torbę z książkami w kąt i usiadłam przy stole. Zaczęłam przeglądać papiery, które wczoraj zostawiłam tutaj, gdy nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Niechętnie wstałam i je otworzyłam. W progu stał James.
- Umm.. Hej. Ja tylko chciałbym ci podziękować za dziś. Wcześniej nie było jakoś okazji. - uśmiechnął się.
- Nie ma za co. - odwzajemniłam jego uśmiech.
- Masz bardzo ładny uśmiech. - powiedział nagle.
- Emm.. Dziękuję. - odpowiedziałam zmieszana.
Spojrzał się prosto w moje oczy. Trochę mnie to zakłopotało, ale nie dałam po sobie tego poznać, ale chyba i tak to wyczuł..
- Um.. Ja już chyba pójdę, więc.. Miłego dnia życzę. - powiedział wesoło.
- Dziękuję i nawzajem. - odpowiedziałam mu.
Gdy odszedł, zamknęłam drzwi i się o nie oparłam. Wzięłam głęboki oddech i powoli zaczęłam wypuszczać powietrze. Nie lubię takich sytuacji no, ale co poradzę? I tak będą się zdarzały. Może nie często w moim przypadku, ale będą. Wróciłam do notatek leżących na stole. Same przyziemne sprawy. Kłótnie przewodniczących klas, ściąganie na kartkówkach. Takie sprawy miałam "rozwiązywać". Równie dobrze mogłyby się same rozwiązać. No, ale cóż. Po to tutaj jestem, nieprawdaż?
Do pokoju weszła Jasmine z Ericą.
- O widzę, że już się zapoznałaś ze sprawami do rozwiązania. No więc która z przewodniczących klas III ma się zająć festynem przed przerwą świąteczną? - zapytała Jasmine.
- Obie niech się tym zajmą. Mają dobre pomysły, ale osobno jest ich mało, więc niech połączą swoje siły. - odpowiedziałam jej.
- Dobrze zrobiłam, że to właśnie Ciebie wybrałam na te stanowisko. - mówiąc to mrugnęła do mnie.
Czas w tym pokoju, z tymi ludźmi i w tej miłej atmosferze mijał zbyt szybko. W końcu wybiła osiemnasta. Gdy zaczęłam zbierać swoje rzeczy Jasmine odezwała się.
- Słuchajcie. Dziś robię imprezę u siebie w domu i chciałabym żebyście wszyscy przyszli.
Każdy odpowiedział, że przyjdzie.
- A ty Neomi? - zapytała Kumiko.
- Umm.. Nie wiem, postaram się. - powiedziałam i się do niej uśmiechnęłam.
Pożegnałam się ze wszystkimi i wyszłam z pokoju. Poszłam do wyjścia zastanawiając się czy iść na tą imprezę. Ugh! Nigdy nie byłam na żadnej imprezie.. Może czas na jakąś iść..? Na razie muszę poczekać na autobus. Czemu autobusem wracam do domu? Bo się cholernie boję przez to co się wczoraj wydarzyło. Bardzo cholernie się boję.. Przemyślę sprawę o tej imprezie jak wrócę do domu cała i bezpieczna. Tak...
______________________________________________________
PRZEPRASZAM. Jak to pisałam to byłam bardzo głodna. XD
I tak wiem, że miało być o 21:30, a skończyłam pisać o 01:47, a dodaje teraz o 03:36. WIEM I BARDZO PRZEPRASZAM. Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał. Zostawcie pod spodem komentarz, a będę bardzo wdzięczna i zmotywowana do dalszego pisania. <3 Kocham was, dobranoc.

wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział I

Za każdym razem gdy otwieram oczy, myślę, że będzie dobrze. Jeżeli to prawda, że "nadzieja matką głupich" to jestem naprawdę bardzo głupia. 

Neomi znów pierdolisz głupoty, powiedziałam sama do siebie. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wzięłam z wieszaka szkolny mundurek i weszłam do łazienki. Zdjęłam z siebie piżamę i weszłam pod prysznic. Ciepła woda spływała po moim ciele. Lubiłam to uczucie. Czułam się... dobrze. Nie bałam się o nic. Spojrzałam na zegar, który wisiał na ścianie i zdałam sobie sprawę z tego, że zostało mi 30 minut żeby się przygotować i dojść do szkoły. Zakręciłam wodę i owinęłam się ręcznikiem. Wytarłam się, założyłam czystą bieliznę i włożyłam na siebie mundurek. Podeszłam do zlewu i umyłam zęby. Włosy wysuszyłam i zaplotłam z nich kłosa z boku. Spojrzałam w lustro i sięgnęłam do kosmetyczki po maskarę. Szybko pomalowałam rzęsy i wyszłam z łazienki.
Spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu. Za 15 minut zaczynała się pierwsza lekcja. Nie zdążę, pomyślałam i w tym samym czasie złapałam za torbę z książkami i wybiegłam z domu. Biegłam tak szybko jak mogłam. Po dłuższym czasie zmęczyłam się i zaczęłam iść szybkim krokiem. Weszłam do szkoły dokładnie wtedy, gdy zadzwonił dzwonek. Podeszłam do swojej szafki zostawiłam książki i wzięłam książkę od chemii, ponieważ ten przedmiot miałam pierwszy. W klasie usiadłam na ostatniej ławce przy oknie. Lekcja minęła szybko. Tak jak reszta. Gdy już miałam wyjść ze szkoły podeszła do mnie ładna blondynka o niebieskich oczach. Zdaje mi się, ze jest w radzie uczniowskiej. 
- Hej.- odezwała się - Jestem Jasmine, a ty jesteś Neomi, prawda? - zapytała. 
- Emm. Tak. - odpowiedziałam zmieszana. 
- Mogłabym cię prosić o małą przysługę? - zapytała pełnym nadziei głosem. 
- Em.. No dobrze. - Co miałam do stracenia? Tę znajomość? I tak nie byłoby mi szkoda. 
- Chodzi o to, że w radzie uczniowskiej brakuje nam jednej osoby odkąd Sarah Meyers wyprowadziła się do innego miasta..
Sarah? Ach, ta Sarah. Dziewczyna z Japonii. Przynajmniej sprawiała takie wrażenie swoim wyglądem. 
- I.. Czy mogłabyś wstąpić na jej miejsce? Oczywiście to podwyższy ci oceny, ale będziesz musiała od 8 do 18 przebywać codziennie w szkole. Nie martw się. Nie będziesz sama. Jest jeszcze Erica, Kumiko i Peter. - uśmiechnęła się do mnie. 
- W sumie to co mi szkodzi? Zgadzam się. - odpowiedziałam jej miłym tonem głosu. 
-Super! Chodź zaprowadzę cię do pokoju rady uczniowskiej. - powiedziała. 
Gdy weszłyśmy do pokoju przy stole siedziała już Kumiko Iro, Erica Davies i Peter Wiliams. Wszyscy równocześnie powiedzieli mi "Cześć" i powiedzieli, żebym opowiedziała coś o sobie. Co ja mam niby o sobie powiedzieć? O tym, że mnie mama nie kocha? O tym, że nigdy nie miałam przyjaciół, ani nawet znajomych? - Emm.. Więc.. Nigdy nie miałam przyjaciół więc nie wiem co powiedzieć.. - Powiedz o swoich zainteresowaniach. - zachęciła mnie Kumiko. 
- Co lubię robić? - zapytałam sama siebie- Ymm.. Więc.. Lubię rysować. 
- A co najczęściej rysujesz? - zapytała Jasmine. 
- Krajobrazy.. Lubię też gotować i pisać opowiadania... 
- Ooo fajnie! - odezwał się Peter. 
- Tak... - uśmiechnęłam się - Więc co w sumie będę robić w tej radzie uczniowskiej? - zapytałam zaciekawiona. 
- Będziesz rozwiązywać problemy w szkole. Taki jakby detektyw. - odpowiedziała mi Jasmine. 
- Okej, podoba mi się. - uśmiechnęłam się do nich wszystkich. 
Cztery godziny z nowymi znajomymi minęły szybko i przyjemnie. Nie chciałam się z nimi rozstawać, ale nie miałam wyboru, bo woźny za pół godziny miał zamknąć szkołę. Gdy się żegnaliśmy Peter zapytał się mnie czy chcę aby mnie odprowadził do domu. Powiedziałam, że nie ma takiej potrzeby. Wychodząc z budynku Jasmine dała mi klucz do pokoju rady uczniowskiej i powiedziała, cytuję, że "mam go pilnować jak oka w głowie." Zaśmiałam się, ale jej wyraz twarzy był bardzo poważny. Trochę się jej przestraszyłam, ale obiecałam, że będę go pilnować. Powolnym krokiem szłam ulicą. Wokół nie było żywej duszy. Trochę się przez to wystraszyłam, ale okej. Dam sobie radę. W końcu chodzę tędy codziennie. Ale nigdy nie po zmroku, odezwał się głos w mojej głowie. Nerwowo się zaśmiałam i szłam dalej. W końcu skręciłam w uliczkę o którą najbardziej się obawiałam. Było tam cholernie ciemno. Stanęłam przy zakręcie. Wytężyłam wzrok spoglądając w ciemność. Nic podejrzanego nie zauważyłam, więc ruszyłam w głąb uliczki. Szłam i szłam i za chwilę miałam wyjść na jasno oświetloną ulicę, gdy nagle usłyszałam jak ktoś zeskoczył z budynku obok. Coś mną wstrząsnęło. Nie mogłam iść dalej... Nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Za mną stała jakaś osoba... Bałam się odwrócić i nie potrafiłam normalnie oddychać. Odwaga gdzieś zniknęła. Gdy już zdobyłam się na to by się odwrócić, poczułam ostry ból na mojej szyi, jakby ktoś we mnie wbił dwie igły... Źrenice mi się rozszerzyły, a potem... Potem nie czułam już nic. 
Zemdlałam...